piątek, 5 września 2008
...
Od wielu dni zastanawiałem się czy nie zamknąć bloga. W sumie nie za bardzo mam chęci pisać, a wyłapywanie czegokolwiek "na siłę" mija się nieco z celem. Wał już z tym tłumaczeniem, że nie mam czasu itd. Na komputerze siedzę i gram czy piszę ze znajomymi, a mógłbym w tym momencie tworzyć wpis. Redaktorzy CMRev-u to w dużej części ludzie dorośli i mimo, iż pracują, studiują czy maturują(jak i ja) to jednak znajdują chwilę by pisać. Myślę, że nie tylko znajdują czas ale i mają z tego frajdę. Wydawało mi się, że swobodne ukazywanie swoich myśli da mi więcej radości. Tak naprawdę stało się to dla mnie po jakimś czasie niewygodnym "obowiązkiem".
Inna sprawa, to moja dzisiejsza rozmowa z Sejem, redaktorem naczelnym FM Site'u. Powiedział mi on, jak widzi teraz istnienie bloga i to, że... odszedłem z FM Site. Krótko mówiąc myśli, że popełniłem błąd, bo zrobiłem to dokładnie w czasie, gdy strona zaczęła nabierać wielkości. Pucek nawet powiedział Mu, że jeśli postąpię tak jak postąpiłem, to w jego oczach jestem... no dobra... niefajny. Każdy może mieć inne zdanie na ten temat, ale niech mu będzie, liczy się tutaj mój interes w większości, więc trudno tu kogoś brzydko nazywać, jeśli uważa, że znajdzie w tym jakąś radość(wg mnie). W każdym razie po tych 2 miesiącach istnienia jestem usatysfakcjonowany, ale też zmęczony, bo pisanie nieco "na siłę" takim czyni.
Nazywajcie mnie teraz jak chcecie, ale wydaje mi się, że w związku z powyższym nie ma po co kontynuować bloga. Ani ja, ani Wy nie znajdziecie w tym większych korzyści.
Na razie nie usuwam bloga, bowiem ktoś mógłby uznać, że nie wiem... jakieś chce brać stąd wzorce. Jego tam sprawa. Poza tym ja będę miał co wspominać ;D Myślę, że lepiej jak będzie, niż jak nie ;P
Adios czytelnikom! Bynajmniej tego bloga... uznajcie to za zapowiedź ;)
PS. Już widzę jak mi Pucek dowali xd
poniedziałek, 1 września 2008
FM Event
No i mamy! Miałem dzisiaj napisać o tym, że nie ma jakichś większych zmian na Scenie po manifestach na CMRev oraz, że FCMC oraz FM Poland padły. Miałem wypytać o przyczyny i zamiary redaktorów naczelnych obu stron. Wypytałem zatem jednego z nich – Zrazia.
Postawiłem mu 2 pytania, co się stało, że się ekhm oraz co dalej? Na oba dostałem odpowiedź. Zrazio powiedział mi, że po prostu nikomu nie chciało się prowadzić serwisu, a on sam nie potrafił wszystkiego uciągnąć. Szkoda tylko, że przez półtora miesiąca nie miał tej chwilki na zrobienie czegokolwiek, chociaż wcześnie(za co go szanuję) zrobił naprawdę wiele. O przyszłości powiedział, że jest nieznana, a serwis pewnie zniknie całkowicie. Postanowiłem jednak zapytać redaktora naczelnego FCMC czy wie coś na temat pogłosce o połączeniu obu nie działających ostatnio serwisów i o dziwo(!) Zrazio powiedział, że jest to po prostu plotka. Wnikając-nie wnikając... plotka to absolutnie nie była!
Tak, tak dzisiaj, dnia 1 września roku 2008, dnia feralnego dla wielu uczniów, ale i oczekiwanego z niecierpliwością przez twórców nowego serwisu o Football Managerze. FCMC oraz FM Poland, pod czujnym okiem wielu Scenowych sław nie zdradziło się do końca i pogłoska o ewentualnym połączeniu była jedynie pogłoską. Zatem tego już opłakiwanego, spodziewanego, feralnego dnia... do życia powracają już jako jedność obie te strony!
Powitajmy nową siłę Sceny - FMEvent!
W związku z powyższym rodzą się pytania, ale teraz może o tym co na stronie. Albowiem zauważalne jest logo FMEvent, czyli logo FCMC dodane do znaczka FM Poland, co musi oznaczać tylko i wyłącznie to, że oba sajty się połączyły. Inne, co się widzi, to tematy ze „Scenowego Raptularza”, niegdysiejszego bloga redaktorów FM Poland. Widać, że jej twórcy już wcześniej przygotowywali newsy, po to by gładko wsunąć się w realia Sceny i od razu ruszyć pełną parą. Co do samego layout-u... to muszę przyznać, że jak na start, jest on bardzo ładny, przejrzysty, efekty nie przeszkadzają. Ahhhh! Same plusy!
Teraz może coś o redakcji. Twórców nowego sajtu znajdziecie tutaj.
Wypowiem się może o tych których kojarzę i o tym co mogą dać temu serwisowi w oparciu o dotychczasowe osiągnięcia:
Redaktor naczelny – Fidel, czyli jeden z twórców potęgi FM Poland oraz powracjący po wielu tygodniach niemrawej obecności na Scenie – jej mały(?) gwiazdor.
Zastępca redaktora nacz. i newsman – Perła. Tyle co wiem o nim, to to, że przejął „władzę” na nieaktywnym od ponad miesiąca FM Poland. Jako jej główny twórca przez jakiś czas robił bardzo wiele. Po tym „jakimś czasie” jego wysiłki zmalały do zera, co usprawiedliwiam prawdopodobnie planami stworzenia FMEvent. Zdecydowanie taka osobistość, przede wszystkim doświadczona, przyda się tej stronie.
Szef działu teksty – Zrazio. Ta cholera mnie jak widać... okłamała ;D , ale nie mam do niego w związku z tym absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jeśli chodziło o zaskoczenie i zwodzenie głodnego wiadomości mnie – bloggera, to absolutnie mu się udało. A jeśli dołączyć do tego możliwość odbudowania swojej pozycji Scenowej, to chłop jest bez dwóch zdań usprawiedliwiony. Grzelo uznał go za jednego z najbardziej obiecujących Scenowiczów i z pewnością takiej osoby nowemu sajtowi o FM-ach trzeba.
Szef działu Talenty - Pinio. No tutaj moje uczucia są mieszane, bowiem znam chłopa z antypatycznego nieco nastawienia do FM Site. Kto wie, może jako „Talenciarz” będzie bardzo dobry. Daję mu czas ;P
Koordynator ds. technicznych – Boski. Tego męża kojarzę, gdyż kilka razy pomógł w drobnych sprawunkach FM Site’owi. Głównie z tego co pamiętam to znał się na technicznych aspektach strony, co świadczy tylko i wyłącznie o tym, że jest to osoba na odpowiednim stanowisku oraz, iż „pomysłorealizatorzy” wykazali się wspaniałym nosem.
Tekściarze, czyli:
Matheo – zasłynął artykułami z serii „Proste podbicie” na FM Poland. Wnioskując z jego ostatniego felietonu – oczywiście wzmocnienie ;)
Żyłek – redakcyjny kolega Zrazia o których tyle wiem, że był redaktorem FCMC. Niczym szczególnym na razie się nie wyróżniał. Poczekamy – zobaczymy.
Demrenfaris – ach, oto i wzmocnienie! Autor 5–odcinkowej serii opowiadań o Blackburn Rovers i ochrzczony przeze mnie jednym z największych Scenowych talentów, jeśli chodzi o pisanie karier. Znana osobistość i z pewnością obiecująca. Kolejna gwiazdka, która myślę... będzie błyszczeć jeszcze bardziej ;)
Z reszty redakcji kojarzę jeszcze Danielinha, czyli autora bloga o nazwie Pamiętnik eFeManiaka, który już od dłuższego czasu mocno kuleje, ale wybaczmy ;P
Ajjj... same sławy na FMEvent. Szczerze mówiąc, znając tylko te wyżej wymienione osoby już mógłbym wróżyć stronie rychły... sukces. Dodając do tego jeszcze te mniej znane osobistości, których tu nie wymieniłem, jest ogromna szansa, że Centrum FM oraz FM Site od jutra będą miały nowego rywala, bo CM Revolution jak dla mnie pozostaje na razie nietykalne. Pewnie będzie jeszcze niejedna "szansa", żeby FMEvent-iaków opierniczyć, jednakże zawsze będę im życzył... powodzenia! ;)
PS. Wyjaśnienie mojej oceny Żyłka w komentarzach ;)
wtorek, 26 sierpnia 2008
Biało-Czerwony sen
Powiem tak. Normalnego wpisu nie będzie!
Dzisiaj rano nareszcie wziąłem się i ukończyłem trzecią i niestety ostatnią część mojej przygody z reprezentacją Polski.
Odsyłam zatem Was do mojego, powiedzmy... dzieła ;)
Biało-Czerwony sen - Mrozy Skandynawii i Kres
Miłego ;D
czwartek, 21 sierpnia 2008
Nowości i spojrzenia
Przez ostatnie kilka tygodni na Scenie przewinęło się kilka wątków co najmniej kontrowersyjnych. Pisał o nich Pucek, pisał Rondel, Kerry, Parzystokopytny czy nawet Dapsz, w newsie o blogach na Centrum FM. Przybliżę je, nie poukładane jakkolwiek i... skomentuję.
Pierwsza może sprawa to reformy na FM Site. Tak, tak znowu napiszę o nich. Jak już wiadomo redakcje opuścili Demrenfaris, którego lansowałem na „Karierowicza z FM Site”, a teraz znowu na „Karierowicza z CMRev-u”. Ta strata jest bardzo duża, chociaż sam Demren nie zdążył napisać ani jednego opowiadania dla tej pierwszej ze stron. Druga strata to Lotokot, autor wielu artykułów i dwóch opowiadań, które stały na naprawdę dobrym poziomie. Ale nie z tego Lotek słynął. Specjalizował się on w opisywaniu talentów, co robił naprawdę bardzo dobrze. Przykład? Felipe Caicedo.
Trzecią i ostatnią osobą, która opuściła redakcję jestem ja. Ale o sobie już pisałem, więc na tym poprzestańmy.
Największy huk wywołało jednak przekazanie „władzy” na stronie, znanemu na Scenie Sejowi. Powiem tak. Znam chopa od półtora roku i stał się on moim najlepszym kumplem jakiego kiedykolwiek miałem w internecie. Stąd pewnie można by myśleć, że go faworyzuję. Ale czy robiłem to wcześniej? Nie, nigdy. Obiektywnym okiem patrząc jest On najodpowiedniejszą osobą, która mogłaby dostać posadę redaktora naczelnego na tej stronie. Kreatywny, odważny, przystępny i co najważniejsze – rozważny. Jeśli ktoś obserwował jego dotychczasowe poczynania, to wie doskonale, że tych zalet z palca nie wyssałem, a nowe – jeszcze lepsze czasy tego serwisu są dopiero przed nami.
Jeśli chodzi o wzmocnienia FM Site’u to Tofu swoim pierwszym „nie-felitonowym felietonem” zachęcił mnie do siebie. W przeciwieństwie do wielu osób jak np. Pucka, ja pisanie o „niczym” lubię bardzo. Autor w swoim pierwszym odcinku cyklu... właściwie nienazwanego, opisuje jak zaczynał przygodę z polską Scenę FM-a. Piszę o pierwszym dziele, a zapomniałem wspomnieć, że ów Tofu zamieścił na CM Revolution wiele młodych perełek, których opisy tchnięte nieco stylem Wujka Przecinaka cieszą i oko i ucho ;P Poczekajmy, ale myślę, że taki swobodny styl(jaki ja, co wiecie, lubię) zdecydowanie przyciągnie niejednego znudzonego FM-maniaka.
Teraz druga sprawa, czyli wypowiedź Dapsza w komentarzach pod tym newsem. Oto i ona:
„Dobrze, że osoby wykazują aktywność, ale moim skromnym zdaniem blog jest jednym z najgorszych rozwiązań. Nie rozwijają się pisarsko i nie uczą pisać się merytorycznie. To jest po prostu pójście na łatwiznę - nie mają zwierzchników, nie muszą robić tyle co na stronie, nie muszą dbać nawet o język wypowiedzi.”
Szczerze mówiąc, to serce woła o sprzeciw a rozum przyznaje rację. Blog swoimi zasadami działania nie rozwija, bo rzeczywiście, nie mamy zwierzchników, którzy nasze prace by poprawiali. Piszemy raczej niedbale, „w stylu wolnym”, wstawiając chociażby(tak jak ja) pełno emotek, czego Język polski na oczy nie widział. No, ale... takie coś jest gorsze tylko jeśli chodzi o naukę naszego języka. Ale przecież nie można powiedzieć, że jest ogólnie gorsze? Przecież to człowiek sam wg swojego gustu dobiera sobie co jest dla niego lepsze a co gorsze. Wszelkie zasady tworzone są chyba po to, żeby ludziom lepiej, wygodniej się obracało w określonej sferze. A co jeśli komuś lepiej się w tej sferze obraca, stosując czy czytając z nieco innych zasad? Znaczy to, że jest to gorsze, czy niższe? Absolutnie nie. Wszelkie reguły są dla ludzi i żadna gorszą być nie może, byle nie wchodzić sobie w drogę.
Co do nierozwijania się pisarsko i merytorycznie. Nie zawsze tak jest, że blogger nie idzie w myśl zasad Języka polskiego. Wszystko zależy od autora. Jeśli czytuje on książki, stara się naśladować tych, którzy zasady tego języka już opanowali to nic nie stoi na przeszkodzie by się go nauczył. Powiedziałbym, że blog nie zmusza do rozwijania się pisarsko(Język polski), ale już pisywanie artykułów dla serwisów – tak.
Kolejna sprawa to Update’y, a dokładniej możliwość występowania uaktualnień różnych „wytwórni” na jednej stronie, przy czym byłyby one „oficjalnymi grupami Update’owymi” takich sajtów. A bo dlaczego nie mogłoby być tak, że na jednej stronie jest kilka grup uaktualniających. Czy wówczas rywalizacja o bycie najlepszą nie jest większa? Czy nie zyskuje na tym jakość ich dzieł? Zyskuje! A skoro zyskuje jakość, to i użytkownicy, twórcy, strony i wiele innych. Nie liczę oczywiście tych, co robią byleby zrobić a każdy kolejny transfer wiąże się z bólami typu: „Jesssu, jeszcze tylko trzech i idę sobie zagrać”. Nie jest to złe, ale przecież nie o to chodzi by robić czegoś z musu. Chociaż i tego nie wiem. Najlepiej chyba robić tak by było jak najwięcej osób zadowolonych. Wracając do „kilku na jednej”. Dobrze by było, gdyby twórcy nie byli ograniczani przez politykę stronową, bo przez to marnuje się wielu utalentowanych twórców, a sam bywałem świadkiem niechęci wobec takich „innowacji”.
Czwarta sprawa to Liga Typerów.
Minęły już prawie 2 miesiące od rozdania nagród takim typerom jak Nevada_Smith, Dawidiuk1 i LukaszQts oraz pozostałej siódemce a ja coraz bardziej tęsknię za wznowieniem tej zabawy. Spokojnie można powiedzieć, że „Liga Typerów - edycja EURO 2008” była jednym z najlepszych pomysłów ostatnich miesięcy na Scenie i jestem pewny, że prawie każdy kto brał udział w tej edycji ma ogromną chętkę na kolejną. W związku z powyższym postanowiłem zapytać o to „źródełko zbliżone do CFM”. Nie zdradzę Wam kto nim jest, ale zdradzę czego się dowiedziałem. Zatem LT ma ruszyć jesienią. Nie wiadomo czy późną czy wczesną czy średnią w każdym razie prawie na pewno ruszy. Szczerze mówiąc szkoda, bo każda pora roku to trzy miesięczny przedział czasu, ale przeżyjemy. Z lekturą bloga, który mi się nieco rozregulował, muzyką oraz pomysłami Scenowiczów – spokojnie.
Piąte nieco z ostatniej chwili, bo właśnie się o tym dowiedziałem ;P
Otóż Rondel i Pucek przenoszą się z blogowaniem na CM Rev, które... odpowiedziało największej obecnie modzie na Scenie, czyli tworzeniu blogów. Od wczoraj możemy tam pisać swoje manifesty, które będzie czytać ogromna rzesza użytkowników, gdyż pomysł ten narodził się na oficjalnej stronie CM/FM-ów w Polsce. Krótko mówiąc – gratuluję Rewolucji, pomysł po prostu genialny i myślę, że najlepszy po wspomnianej już przeze mnie Lidze Typerów CFM-u. Jedynym jego minusem może być to, iż zagłuszy on suflera, będącego dotychczas wizytówką serwisu. Kto jednak wie, być może będziemy musieli odebrać nową? Ja ze swojej strony dodam, że nigdzie się nie przenoszę. Jeden, że mi się nie chce, dwa, że nie lubię być „jednym z wielu”, którym w sumie już od dawna jestem. Niechże poczuję się inny w znaczeniu... niezmiennie dobry ;P
Podsumowując.
Scena ruszyła absolutnie pełną parą. Blogi CM Rev-u i te „zwykłe-niezwykłe”, rewolucje na FM Site, oczekiwanie na kolejną Ligę Typerów oraz nadchodzący wielkimi krokami FM 2009 sprawią, że serca urosną a talenty wybuchną. Twórzmy i żyjmy – ku satysfakcji!
Ps. Perez wraca! ;)
środa, 13 sierpnia 2008
Ja a FM Site
Od dłuższego już czasu nie widywaliście na FM Site żadnych tworów mojego autorstwa. Bodajże przez 3 miesiące moja aktywność jako administratora była znikoma. Przedwczoraj Sejuu i Cichy90 zadali mi pytania, w którym chodziło o moje być albo nie być na FM Site. No i po wielu miesiącach przyzwoitej pracy, wyciągania wraz z resztą redaktorów strony z wyraźnego dołka zdecydowałem... NIE BYĆ. Tak, od dzisiaj jestem wolnym strzelcem, chociaż w sumie to takowym wydaje mi się byłem zawsze.
Można by powiedzieć, że nie ma się z czego cieszyć. Ja jednak jestem stosunkowo usatysfakcjonowany, bowiem od dawna już (te 2-3 miesiące) nękało poczucie obowiązku wobec czytelników FM Site-u. To nie jest główny powód mojego odejścia. Odszedłem głównie dlatego, że praktycznie przez całe wakacje i do końca ich będę pracował. A wierzcie mi, że nosząc ciężary od 6.40-19.00 sprawą przyjemną nie jest, spokojny odpoczynek po nich, już tak. To wakacje, ale te skończą się już za kilkanaście dni. Rozpocznie się nowy rok szkolny. Dla mnie rok maturalny, co oznacza, że mój czas będzie jeszcze bardziej ograniczony. Nie żebym był tzw. kujonem(radzę poznać definicję tego słowa ;P), ale po prostu z przedmiotami maturalnymi problemu mieć nie chcę. Trzecia sprawa, to ta, iż będąc zajęty głównie nauką, moje posiedzenia przy komputerze znacznie się skrócą. Co znaczy, że będę o wiele mniej doinformowany, co może doprowadzić i pewnie doprowadzi, do mniejszego zainteresowania sprawami Scenowymi. Jako, że moje osądy lubią być subiektywnie obiektywne, to brak informacji może jedynie pogorszyć jakość chociażby moich wpisów, ale także przyszłych artykułów(gdybym takowe pisał), a tego przecież nie chce chyba nikt.
Już miałem to zrobić dawno, ale wytłumaczę się z kariery Reprezentacją Polski. Koniec roku szkolnego i początek pracowitych wakacji, znacznie obniżyły moją motywację do pisania oraz jakby nie było, poczucie weny. Chciałbym Was za to bardzo przeprosić, bo zobowiązałem się i nie skończyłem tego co rozpocząłem(patrz: pierwszy wpis), niczym kolejny „Prawie-Karierowicz”. Kto wie, może zdecyduję się jeszcze napisać zakończenie mojej historii. Wątpliwe, lecz możliwe. Czasu trzeba.
W gestii przypomnienia, moje artykuły, bądź opowiadania na FM Site:
1. Kontuzje, których mogłoby nie być
2. Nieprzewidywalność
3. Rozmowy motywacyjne
4. Suwaki w treningu
5. Biało – Czerwony sen
6. Biało – Czerwony sen – 63 dni i misja w Lizbonie
Jak widać, niewiele się tego nazbierało, ale przecież super-felietonistą nie byłem nigdy. Nawet dobrze pisać nauczyłem się stosunkowo niedawno. Konkretniej, podczas pisania kariery. Wówczas czułem, że piszę inaczej niż wcześniej, przejrzyściej przede wszystkim.
Ze wszystkich 6 polecam Wam szczególnie „Nieprzewidywalność”, którym nie wiedzieć czemu zachwycam się do dziś, a przecież pyszałkiem nie jestem ;P Drugie warte polecenia, to druga część opowiadania z serii "Biało – Czerwony sen". Przydługawe, ale finisz bardzo "fajny" wg mnie. Dodam, że seria miała się zwać „Orzełki w akcji”, ale jakoś inni redaktorzy FM Site-u nie wyrazili zgody. A taka fajna nazwa by była... x( Reszta tekstów to raczej trening pisania, ale w miarę sensowne. Błędy pozostawiam bez dłuższego komentarza, gdyż... dużo ich. Opisałem jeszcze kilku zawodników, którzy wkrótce trafili do działu talentów, poprawiłem wiele nadesłanych tekstów czy talentów oraz czego najwięcej, napisałem wiele news’ów, ale... na tym się raczej kończy.
Podsumowując:
Od początku mojego pobytu na FM Site nie było lekko. Historię przejęcia stanowiska redaktora w tym serwisie poznaliście już dawno, dzisiaj nieco przybliżyłem Wam moje małe osiągnięcia, gdy już na stanowisku byłem. Byłem, bo (jak też już pisałem) już nie jestem. Między innymi dzięki mnie na stronie jest wiele nowych osobistości, którym dałem przejąć pałkę, już jakby nie patrzeć, te 3 miesiące temu. Jest Rafput, jest Sejuu, jest Kerry i dawniejsi Panowie(Cichy90, BOSS i Makaa) i to teraz oni stanowią o sile strony. A więc gwoli wzniosłości, nawet jeśli hasło jest zdecydowanie przesadzone i troszkę nieprawdziwe: „Le Roi est mort, Vives les Rois!!” ;)
piątek, 8 sierpnia 2008
La Musique
Trzeba przyznać, że przydarzył mi się dłuższy postój. Ostatni wpis miał miejsce 8 dni temu i był to 8 wpis w lipcu i ogólnie na tym blogu. Nie myślcie jednak, że nr wpisu równa się czasowi oczekiwania do wpisu następnego. Chociaż nie mogę obiecać, że tak nie będzie, to raczej jest to wątpliwe. Czas to pieniądz niestety. Ale ok, bo pół tekstu to tłumaczenia. Przejdźmy do rzeczy ;)
Czasy niegdysiejszymi naszła mnie ochota sprawdzić cóż to takiego ta niesławna wśród FM-maniaków Fifa Manager. Nie pamiętam już dobrze jakim numerkiem była oznaczona, ale raczej było to demo Fifa Manager 2008. Nie będę się rozpisywał o plusach i minusach, gdyż mam zamiar skupić się jedynie na muzyce. I tutaj FM-iarze powinni się dosyć mocno zmartwić. Każda z Fif słynie z tego, że twórcy dołączają do niej stosunkowo obszerną ścieżkę dźwiękową. Tak też jest w Fifa Manager 2008. Dla jednych to dobrze, dla drugich odwrotnie. Ale jednak! W grze możemy wsłuchiwać się w utwory i jednocześnie ustawiać Aston Villę przed meczem z Chelsea. A w Football Managerze 2008? Nic! Żadnej muzyki. Jedyna opcja to włączyć sobie winampa, czy inny program do odtwarzania muzyki i fruwać podwójnie. Pomijam oczywiście odgłosy fanów ze stadionu.
Powiedzmy, że postanowiłem wyjść na przeciw tym, którzy lubią posłuchać muzyki podczas gry w FM-a. Nie mam na myśli, żadnego moda, do odtwarzania muzyki w FM-ie, ale po prostu propozycje piosenek, przy których rozpływam się ja, bo innych o swoje propozycje nie pytałem. Zresztą mija się to troszeczkę z celem prowadzenia bloga, gdzie pisząc ukazujemy siebie. Chociaż w sumie, co nie napiszemy to i tak pokażemy siebie, ale dopsz. Poniżej zamieszczam 15 tytułów, które nieodłącznie kojarzą mi się z negocjacjami o piłkarza, ustawianiem taktyki czy chociażby z przeglądaniem wiadomości. Oto i łone:
1. Youssou N'Dour & Neneh Cherry "7 Seconds"
2. Savage Garden – To The Moon And Back
3. Teddy Bears – Cobrastyle
4. The Roots - Guns Are Drawn
5. Robbie Williams – Let Me Entertain You
6. Blur – Song 2
7. Soccer – Chumbawamba
8. Desireless – Voyage Voyage
9. Red Hot Chili Peppers – Otherside
10. Good Charlotte – I Just Wanna Live
11. Enigma – Return to Innocence
12. U2 – Stuck In A Moment
13. INXS – Never Tear Us Apart
14. Red Hot Chili Peppers - Californication
15. Vangelis – Chariots Of Fire
Oczywiście piosenki te, nie wszystkie kojarzą się z fubolem, wręcz przeciwnie, takich jest niewiele w tym moim zestawieniu. Przyznam, że angielskiego nigdy się nie uczyłem i nie rozumiem za bardzo wielu słów, ale same melodia, rytm i harmonia, słowem, wspaniała muzyka, mogą zmienić bardzo wiele. Powyższe polecam szczególnie z powodu atmosfery jaką mogą stworzyć, oczywiście w odpowiednich uszach, bo nie każdego cieszy francuska piosenka o podróżach ;P Co jasne, mnie tak ;)
czwartek, 31 lipca 2008
Przed FM-ami...
Prawdopodobnie nie każdy obecny FM-maniak przed dostaniem w łapska CM-a czy obecnie FM-a chciał jakoś odtworzyć sobie możliwość wirtualnego grania meczy. Ja jednak należałem do tych, którzy pragnęli znaleźć złoty środek, na swe wiecznie niezaspokojone potrzeby(nie kojarzyć! ;P). Przypadkiem moje siostry zawsze bardzo lubiły gry planszowe typu Eurobussiness czy tam Monopoly. Jak wiadomo w zestawie do gry dołączane są zawsze... kostki do gry.
Minęły lata, siostry wydoroślały, a ja nabrałem chęci na stworzenie sobie małego piłkarskiego światka(ja zbytnio nie wydoroślałem ;P ), na wzór realnego, w którym mógłbym sam kierować losami drużyn. Czego można się już domyślić, wykorzystałem do tego celu właśnie kości do gry. Wówczas miałem ich około 8, ale do mojego planu w zupełności wystarczało 5. Co jasne największa ilość oczek jaka może paść po rzuceniu wynosi 30(30=5*6). Dosyć rzadko zdarza się, że wyrzucimy choćby 25 oczek, ale 24 jest już chyba właściwe. Właściwe... do czego? - zapytacie. Do strzelenia bramki - odpowiem. Tak więc z liczbą oczek 24, czyli bramką przydzieliłem każdej z drużyn po 12 szans na strzelenie bramki. Przeprowadziłem w ten sposób kilkanaście meczów, ale szybko okazało się, że częste wyniki w stylu 0-0 albo zwycięstwa np. Sochaux z Realem Madryt 3-0 nie są aż tak realistyczne.
Trzeba było więc coś z tym zrobić. Bardzo łatwo zauważyć, że w ten sposób San Marino mogłoby wygrać nawet Mistrzostwa Świata, dlatego według mojego prywatnego rankingu zmniejszałem ilość szans na strzelenie bramki. Przykładowo Barcelona – Wisła Kraków. Ci pierwsi otrzymali 12 szans a drudzy tylko 3 bądź 4. Zależnie od mojego odczucia i wiedzy. W ten sposób Barca jest jednoznacznym faworytem, ale możliwe jest, że zremisuje, a może nawet przegra! W innej sytuacji, gdy Wiślacy grali u siebie przykładowo z Maccabi Hajfą, to otrzymywali powiedzmy 12 szans, a Maccabi tylko 10. W ten sposób szanse były mniej więcej wyrównane, jednak Wisła była nieznacznym faworytem. Ostrzegam, że miałem wtedy 12 czy 13 lat, więc moje niektóre osądy mogły być niezbyt realistyczne. Szczegół. Ważniejsze jest to, że zafascynowany swym menedżerem rozegrałem ok. 100-200 meczów. Nadal jednak coś mi się nie zgadzało, a mianowicie była to liczba bramek. Ich niewielka ilość mnie troszkę zatrwożyła. Popatrzyłem na Telegazetę(internetu jeszcze nie miałem) i sprawdziłem wyniki spotkań. Najczęściej mecze kończyły się mniej więcej 2-1, 3-1, czasami 4-2, bądź 2-0. U mnie była to natomiast rzadkość. Zdecydowałem, że ilość szans zostawię w spokoju, gdyż mecze byłyby jednak troszkę zbyt długie. Pozwoliłem więc sobie na podstawie obserwacji przeprowadzonych przeze mnie meczy, obniżyć poprzeczkę i od teraz bramka równała się liczbie 23 oczek. Okazało się to strzałem w dziesiątkę! Wyniki spotkań wyglądały naprawdę bardzo realistycznie. Raz było 1-0, drugi raz 2-1, trzeci 2-3, nawet 0-0 się zdarzały, acz rzadziej. Zapomniałem dodać, że rzucałem kolejno raz jednym, raz drugim zespołem. Przykładowo Legia – 15, nie ma gola, Le Mans - 19, też nie ma, znowu Legia - 22, ajj, prawie. Itd itd. Byłem bardzo zadowolony ze swojego tworu i codziennie poświęcałem mu mniej więcej(Uwaga!) 2-3 godziny. Świetna rozrywka dla każdego maniaka przechodzenia Lillestrom'em do Fazy Grupowej Ligi Mistrzów. A jakie emocje! W sumie to sam sobie dopowiadałem niby, że idzie akcja. Jak rzucałem i kostki się obracały, po kolei w końcu pokazując liczbę oczek, to niekiedy nawet z trzęsącymi się rękami, szybciutko liczyłem i przy tym komentowałem ;P Zorganizowałem w ten sposób nawet kilka większych turniejów w tym choćby Mistrzostwa Świata w Korei i Japonii. Nie pamiętam już kto wygrał, ale “organizacja imprezy” zajęła mi całe 3 dni.
To był pierwszy sposób.
Z czasem robiłem się coraz starszy i przesiadywanie tak długo w swoim pokoju, mogło wywołać jakieś niesłuszne podejrzenia. Poza tym jak wszystko, tamta technika nieco mi się znudziła. Postanowiłem zatem, że odtąd zespoły będą miały przypisane od 2-18... kostek! Oczywiście ich ilość dla danej drużyny zależała tylko i wyłącznie od mojego uznania. Jak wiadomo najwyższa liczba jaka mogła paść, po rzuceniu jednej kości to 6, więc stała się ona bramką. Odtąd niestety nie było już tak wielu emocji oraz mecze były bardzo krótkie, ale realizm rozgrywania pojedynczych spotkań pozostał na podobnym poziomie co w pierwszym sposobie. Puchar UEFA oraz takie imprezy jak Mistrzostwa Europy zajmowały od teraz maksymalnie 2 godzinki.
Ogólnie rzecz biorąc powiem Wam, iż bawiłem się świetnie i szczerze polecam każdemu, kto ma internet, przeczytał ten wpis i pasjonuje się piłką nożną. No i najlepiej sobie kupić przynajmniej jeden zeszyt A-4 w kratkę, bo zapisków jest naprawdę mnóstwo ;P
Subskrybuj:
Posty (Atom)